czyli wszystkiego po trochu...
Wykorzystując materiały z Miechowskiego Kuferka należy powołać się na źródło: http://miechowski_kuferek.manifo.com/
dotyczy to także kopiowania i publikacji zdjęć.
 
NOCE I DNIE ZIEMI MIECHOWSKIEJ   
 
>>>>>>>>>>>>

Kartki z dziejów Szreniawy

Ks. Józef Zdanowski.

W latach 80. XIX wieku w pobliżu Miechowa zamieszkali dwaj synowie Floriana Zdanowskiego, powstańca listopadowego i byłego dziedzica Pogwizdowa - Kazimierz i Antoni.
Antoni wraz z ojcem Florianem, weteranem 4 Pułku Strzelców Konnych osiadł w Charsznicy, gdzie prowadził interesy. Dworek który wybudował, do dziś pozostaje w rękach potomków i nazywany jest Florianówką.

Kazimierz około 1884 roku nabył majątek ziemski Kamienica w parafii Gołcza. W następnych latach zakupił dzierżawioną przez siebie pobliską Szreniawę, zbywając jednocześnie Kamienicę.
 
Wcześniej, będąc jeszcze dzierżawcą majątku w cyrkule sądeckim, około 1881 roku poślubił pochodzącą z Makocic pod Proszowicami Justynę Bukowską. Jednym z pięciorga ich dzieci był Józef, który urodził się w 1887 roku w Szreniawie. W początkowym okresie życia Józef pobierał nauki w Kielcach, Radomiu, Łodzi i Krakowie. Po maturze w 1907 roku rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej, lecz przerwał je i skierował swe kroki do Seminarium Duchownego w Kielcach.
 
Święcenia kapłańskie uzyskał w Skalbmierzu 29 czerwca 1913 roku, zaś mszę prymicyjną odprawił 6 lipca tego roku w kościele parafialnym w Więcławicach. W tym samym roku na własny koszt rozpoczął studia w szwajcarskim Fryburgu, które przerwał ze względu na wybuch I wojny światowej. Ks. Zdanowski ze względu na działania wojenne nie dotarł do Kielc, lecz został skierowany przez miechowskiego dziekana, ks. Kwiatkowskiego, jako wikariusz do pomocy proboszczowi w Szreniawie. Ponieważ jego rodzina po parcelacji i sprzedaży Szreniawy przeniosła się do Wilczkowic, ks. Józef Zdanowski zamieszkał na plebanii.
 
W początkach listopada 1914 roku do Szreniawy zawitali wraz z cofającymi się spod Dęblina wojskami austriackimi legioniści pod dowództwem Józefa Piłsudskiego i zajęli kwatery we wsi. Piłsudski noc z 7 na 8 listopada spędził w dawnym dworze, natomiast niektórzy oficerowie, w tym późniejszy prezydent Krakowa i wojewoda lwowski, Władysław Belina-Prażmowski, nocowali na plebanii.
 
Ponieważ podczas marszu Rosjanie zabili jednego z legionistów, podjęto decyzję o pozostawieniu jego ciała w kaplicy cmentarnej w Szreniawie. Był to ułan Korzeniowski, podobno krewny sławnego pisarza, Józefa Korzeniowskiego. Na trzeci dzień rano ks. Zdanowski wraz z kościelnym i organistą przenieśli trumnę ze zwłokami z kaplicy na miejsce pochówku. Gdy po pogrzebie wrócili na plebanię, zastali tam Czerkiesów służących w wojsku carskim, którzy podążali śladem wojsk austriackich.

Rotmistrz Władysław Belina-Prażmowski.

Prezydent Karl Gustaw Mannerheim.

W kolejnych dniach na plebanii kwaterował dowódca rosyjskiej Samodzielnej Brygady Kawalerii, fiński arystokrata, generał baron Carl Gustaf Emil Mannerheim. Przed I wojną światową był on dowódcą Lejb-Gwardyjskiego Pułku Ułanów Jego Wysokości, stacjonującego Warszawie. W późniejszych latach był regentem Królestwa Finlandii, marszałkiem polnym, naczelnym dowódcą sił fińskich w wojnach ze Związkiem Radzieckim i w końcu prezydentem Finlandii.

Jego pobyt w Szreniawie wiązał się z niedogodnościami dla księży i służby kościelnej. Stołowy pokój stał się kasynem oficerskim. W kasynie tym rosyjscy oficerowie jadali posiłki, a po skończonej (zazwyczaj późnej) kolacji, pomieszczenie to mógł dopiero zająć Zdanowski z krewnym proboszcza Słapczyńskiego żeby się przespać. Wcześnie rano budzili ich żołnierze, ponieważ musieli przygotować na godzinę 6.00 śniadanie dla Mannerheima. Po 10 dniach, gdy kawaleria opuściła Szreniawę, kwatery zajęły wojska techniczne z reflektorami.

Jeden z żandarmów rosyjskich, porucznik Szatkowski zarzucił księżom, że namawiali ludzi do wstępowania do legionów. Groźnie to wyglądało, jednak sprawę załatwił drobny suwenir w postaci butelki wina.

Rosjanie prawdopodobnie wiedzieli o wstąpieniu do Legionów Leona i Tomasza Kozłowskich z Przybysławic, ponieważ zdewastowali tamtejszy dwór. Meble i książki rozdawali chłopom, którzy je chętnie brali. Nawet fortepian znalazł swe miejsce w stodole u chłopa w Witowicach. Włościanie szybko rozebrali też 23 dworskie brodła ze zbożem…

Wojska rosyjskie stacjonowały w okolicy około 5 tygodni, a pozostawiły po sobie cholerę, tyfus, ospę i szkarlatynę które dotknęły miejscową ludność.
 
Więcej o rodzinie Zdanowskich na podstronie o Cmentarzu w Chodowie.

Plebania w Szreniawie.

 
Kreator stron internetowych - przetestuj